Dziś mija rocznica wydarzenia, które zapoczatkowało tunezyjską rewolucję, 17 grudnia 2010 roku Mohammed Bouazizi- 26 letni sprzedawca owoców w Sidi Bouzid, dokonał samospalenia w akcie rozpaczy po tym jak policja municypialna skonfiskowła mu wózek z owocami, o wartości 200 dolarów. Desperacki czyn młodego człowieka był impulsem, króre zaprowadził Tunezyjczyków na ulice, by domagać się pracy, demokracji, wolności sowa, by zaprotestować przeciwko korupcji i nepotyzmowi dyktatorskich rządów Ben Alego.
Protesty społeczne przeszły na cały kraj, Ben Ali uciekł 14 stycznia do Arabii Saudyjskiej.
W pażdzierniku odbyły się w Tunezji wolne wybory.
Rok po wybuchu rewolucji tunezyjskiej mieszkańcy południowej częsci kraju (w Gafsa, Sidi Bouzid) mówią z goryczą, że nic się nie zmieniło, że rewolucja została im odebrana. Na południu Tunezji brakuje infrastruktury, dróg, szpitali. Mieszkańcy tych regionów mają nadzieję, że politycy dotrzymają słowa i że rozpoczną sie tam w końcu oczekiwane inwestycje.
Pomnik wózka Bouazizi, Żródło:AFP |
Dla wielu Tunezyjczyków problemy ekonomiczne wciąż pozostają te same, część społeczeństwa jest zniecierpliwiona obecną sytuacją: w głebi kraju wciąż występuje wysokie 40% bezrobocie, gospodarka jest bliska recesji. Nowy rząd, aby zapobiec kolejnym wielkim protestom społecznym musi zadbać o sytuację gospodarcza w kraju, dlatego też prezydent Mazrouki poprosił o 6 miesięczny rozejm społeczno-polityczny.
Materiał zaczerpniety z : http://www.rfi.fr/afrique/20111217-tunisie-immolation-bouazizi-printemps-jasmin-sidi-bouzid-faidha-hamdi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz